Klasyka gatunku - pierniczkowa epopeja ciąg dalszy. Bo wczoraj Niezaradna gniotła ciasto. Dziś zniosła je z balkonu i zapędziła rodzinę do masowej celebracji klimatu świąt. Młodocianym znudziło się prędko, Jeszcze Mąż wytrwał na posterunku do końca.
     Optymistyczna wiadomość: Gburce i Niezaradnej wersja mogąca być zwaną saute bardziej smakuje, co daje szansę na oszczędności czasu, lukru i posypek. Wiadomość tonująca optymistyczną: Jeszcze Mąż woli lukrowane, a on i tak zjada najwięcej. Wraz ze Świrusem, który pozostaje neutralny i zeżre wszystko, jak leci.
  
     Można to jednak nadrobić oszczędnościami na obiedzie i tu Niezaradna szaleje z hojnością sprzedawania patentów na oszczędzanie.
    Przepis na bida-pulpety dla Was, Czytelnicy, którzy nastaniecie:
    - bierzecie przeciętną ilość mięsa - jak to zwykle na pulpety.
    - bierzecie to, czego wcześniej rodzina nie chciała zjeść. W przypadku Niezaradnej zawsze na podorędziu znajdzie się zupa warzywna, cholernie zdrowa.. Po walecznym oczekiwaniu na lepsze dni w surowym klimacie zamrażarki - jest jak znalazł dla mięsa mielonego.
    - dla zagęszczenia jaglanka, która podobnie jak warzywna, jak zdrowa i tak samo jest daniem na czarnej liście. Po dodaniu do paćki mięsno-warzywnej, zapodaniu gignatycznej ilości majeranku, jakimś tam soleniu i pieprzeniu, jaglanka staje się całkiem niewyczuwalna.
    
    - na finał tryumfalne obtaczanie w bułce i w zależności od potrzeb - na patelnię na tłuszcz lub do wody na gotowanie w sosie własnym, z którego robi się potem koperkowy.
    Niezaradna gwarantuje masę pulpetów w finale, przemycone zdrowe składniki i wzdęcie. Zdrowe warzywa tak lubią, taka ich mać.
  
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz