niedziela, 16 lutego 2014

Posiadanie, nieposiadanie... Jak się w tym połapać. Co jeść.

   No jasne. Wzmacnianie stanu posiadania ma swoje bardzo złe strony. W postaci takiej na przykład:





    I wtedy myśli się: po co to było? Było spokojnie, znajomo, bezpiecznie... Bez tej degrengolady przesytu, od której przecież padł wielki Rzym... Po co to? 

    Po to, kurwa mać, że wzmacnianie stanu posiadania wiąże się często ze wzrostem poczucia szczęścia tych, którzy mają być bezwzględnie szczęśliwi...

 


   I widok tego, jak szaleją ze szczęścia, i nie mogą zasnąć z uniesienia w wymarzonym łóżku piętrowym, zapiera dech w piersiach bardziej niż Mała Bogartowi w "Casablance"... 

    Taaa... Kasa daje wiele poczucia szczęścia. Zwłaszcza dzieciom można nią wiele radości sprawić, bo przecież nie tylko o zabawki chodzi, a o przeżycia. A czasem trzeba za nie zapłacić.  

    Co wtedy robisz, dorosły Czytelniku w biedzie? Zaciskasz pasa, zaciskasz, jak Scarlett O'Hara gorset. 

    I serwujesz sobie tani obiadek. Na przykład według przepisu Magdy, zaradnej Czytelniczki tego dziennika. Dziś przepis na zupkę cebulową. Jak pisze Magda: świetnie rozgrzewa, niewiele kosztuje, no i zdrowa. I Magda ma 100% racji. 

    Zupkę cebulową Magdy robi się tak: 

Pokroić w plastry 5-6 cebuli,lekko zeszklić, dodać 2 ząbki czosnku, chwilkę podsmażyć, zalać wodą, wrzucić kostkę rosołową, pieprz ziołowy, pokrojona natkę pietruszki i sól. Zagotować zagęścić mąką (wybełtać make z zimna woda wlać do zupy), zagotować. Zmiksować na krem ( dzieci nie zobaczą "trującej"cebuli). Gotowe podawać z grzankami, można do talerza dodać troszkę żółtego sera, a jak się ma szczęście i ser w większej ilości, to walnąć więcej niż śladową ilość i wychodzi zupa serowo-cebulowa.


    Czy zupka Magdy jest pyszna? Kurwa mać, tego Niezaradna się nie dowie. Niezaradna, będąc na wskroś nieprzystosowaną do swego stanu biedy, ciągle posiada wielkopańskie fumy panny dziedziczki. Choć już od cholernie długo nią nie jest. Powinna się przestawić na jadanie cebuli i czosnku, których całe życie nie tykała, bo wyrosła w dziwacznym bezczosnkowo-bezcebulowym domu. Ale za cholerę nie może. 

   Zatem dumna i blada zżera na obiad kaszę gryczaną z jajkiem sadzonym. Może mniej pyszne, ale na pewno też zdrowe. A jak się nie ma co jeść, uwierzy się, że wszystko smaczne. 

   Jak się nie da przystosować do biedy, trzeba sobie radzić inaczej. 


     

   

  
  

    
  

    

2 komentarze:

  1. Jak można nie lubić cebuli i czosnku?! Przecież to jedne z najpożyczteczniejszych warzyw? Nie dość, że zdrowe, to potrafią poprawić smak wielu potraw. Dodaję je do sałatek, sosów, mięs duszonych i pieczonych. Gdy u mnie w domu zabkanie któregoś z nich, jest panika. Mówię Ci, przełam się, czekają Cię nowe doznania:)
    Łóżko jest świetne. Sama zawsze o takim marzyłam. Może, gdy pojawi się kiedyś drugie dziecko też sobie takie sprawimy? Choć jak znam życie, to dzieci dostaną nasze łóżko małżeńskie a my przeniesiemy się na kanapę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cebula - ok, jeszcze ujdzie. Ale czosnek? Buuueeeee... Reaguję mniej więcej jak wampir, zmywam się w tempie światła.

    Łóżko piętrowe - właśnie... nigdy nie spełnione marzenie z dzieciństwa. Teraz się spełniło. I to cieszy :). Zadbaj o powód do łóżka piętrowego w dziecinnym, jak Was wywalą z sypialni, pójdziecie się u młodych przespać! Na takim wyrku spokojnie zmieści się dorosły, a jak dobrze kupione, to i nie zarwie go :).

    OdpowiedzUsuń