Dziś w programie trzecim PR podano do wiadomości, że najtańszy pączek w Warszawie kosztuje 0,44 zł. W Dziurze też. O. Jaka to światowa Dziura. Lidla ma. Ale najdroższy pączek kosztuje w Warszawie już 9,00 zł. Oo. Niestety, Dziura nie ma Magdy Gessler. Może to lepiej. Jedna jej wizyta wystarczyła, by spieprzyć jedną z bardziej fajnych knajp Dziurowych.
Co począć, jeżeli dochody miesięczne oscylujące na minus czterdzieści złotych uniemożliwiają kupienie nawet pączka za 0,44?
Nic nie robić. Poczekać. Może ktoś przyniesie. A jeżeli nie przyniesie, to lepiej może. Teściowie Niezaradnej przynieśli dziś baterię biedronkowych. Niezaradna zjadła jednego i do tej pory czuje się nieswojo. Część pączków wylądowała zaraz po wyjściu teściów u sąsiadów. Mają dwóch chłopaków w wieku żarłocznym i zdrowożoładkowym, Niezaradna starała się czuć rozgrzeszona wręczając im pokaźny talerz z fałszywym uśmiechem.
Sześć pączków zostało. Niezaradna ich nie ruszy, nawet za cenę marnotrawstwa. Gburka nie ruszy niczego, co nie jest uwzględnione na jej tajnej liście rzeczy jadalnych. Zatem też odpada. Świrusowi zabroni matka. Młody i tak ma już rozstrój po antybiotyku. Tak, bierze probiotyki. Najtańsze, może wybrakowane.
Drogą eliminacji została jedna osoba. I tak, zje te pączki.
Czy zubożali naprawdę muszą jeść świństwa? Niezaradną regularnie telepie, jak widzi tu i ówdzie przepisy na zdrowe żarcie. Bo zawsze jest ono tak kurewsko drogie. Tania owsianka? Ale trzeba ją potraktować ghee. Co to jest, do kurwy nędzy, ghee?
Oglądając z rzadka strony z opisem zdrowego żarcia, Niezaradna zawsze czuje się udupiona. Po pierwsze, za drogie. Po drugie - ghee. Dziwactwa w Dziurze niedostępne, no bo kto by je w Dziurze miał kupić?
I dlatego - Panie i Panowie - dziś wyszukane i zdrowe żarcie dla potężnie gołodupnych.
Gołodupni! Wy też możecie chleb Wasz powszedni zjeść na zdrowo. I smacznie. I jeszcze będzie Was stać. Was też Chujowe Panie Domu ze zbyt małą ilością czasu i woli, by się bawić w pitraszenie.
Przepis na chleb dostępny cenowo znajduje się tu. Niezaradna przecież nie wymyśliła własnego przepisu na chleb, no co Wy. Ale Niezaradna podzieli się z Wami receptą na to, jak chleb ten uczynić osiągalnym i wykonalnym. Sama bowiem przypłaciła osiągnięcie upieczenia go sześcioma zakalcami. To nie było ekonomiczne.
Po pierwsze ekonomia: wszelkie ziarna, pestki i inne takie naprawdę nie są konieczne. Chyba że Was na nie stać. Niezaradnej nie. I istota sprawy: jeżeli chleb ma być ekonomiczny, szukacie naprawdę Jedynej Takiej Mąki Żytniej. Niezaradna już raz o niej wspominała. Teraz powtarza wyraźniej: żytnia z Wągrowca. Tańsza od pszennego zwyklaka. I nie wnikajcie czemu, Kupujcie. Nie ma drugiej tak taniej mąki, bez niej chleb nie jest za cholerę ekonomiczny.
Co ważne: można jej używać i do samego chleba, i do zakwasu do tego chleba. Naprawdę, to że zakwas musi być z mąki razowej (drooooższa!) to mit.
Po drugie łatwość wykonania: chleb jest z automatu.
W dawnych, bogatszych i bezdzietnych czasach Niezaradna piekła po bożemu. Wyszukanie, na bogato. Teraz nie ma na to czasu ani sił. O gotówce już wiecie. Automat Niezaradna dostała w zeszłym roku w prezencie. Wyjątkowo, prezentu tego nie sprzedała, choć wydawał się zbyt wyszukany jak na stan zubożałego domostwa. Nie wszystko warto jest sprzedawać, drodzy Czytelnicy. Automat do chleba Niezaradna ceni za ratowanie pozorów świetności gospodarstwa na tyle ekonomicznie, że nie trzeba kupować chleba baltonowskiego w plastikowym worku (bleeeee). Dodajcie do tego znikome nakłady wysiłku, fakt, że podanie sporadycznym gościom domowego chleba odwraca uwagę od nędzy obłożenia tegoż - naprawdę warto. O chrupiącej skórce i magicznym zapachu można napisać poemat, Niezaradna nie ma tyle czasu. Warto. Koniec, kropka.
Po trzecie realność sukcesu: jeżeli macie rzadki zakwas (wyczuć trzeba) i dodacie przepisową ilość wody - czeka Was porażka. Żadne 300 ml! Wyczuć trzeba 220-250? Ciasto ma być ciastem, nie breją. Niezaradna długi czas naiwnie ufała przepisowi. Teraz wyczuwa. I jest chleb.
Złożony z mąki (taniej! pszenną przecież też kupujecie najtańszą), wody i łyżeczki soli.
Ile prądu zżera maszyna? O. Cholera wie. To Niezaradnej strona, nie dostaniecie nic na tacy. Sami osądźcie, czy to wygląda na tanie czy drogie w eksploatacji.
Nie da się ocenić? A to nie myślcie nad tym. Cieszcie się w gołodupnym gospodarstwie zapachem i smakiem zdrowego chleba. Bez ghee i innych takich psujących samopoczucie bzdet.
Podobny mam. Sprawdza się. I do ciasta i do chleba i do pączków.
OdpowiedzUsuńPączki? A kysz z tym wstrętnym słowem. Jeszcze ciut chora jestem.
UsuńAle ciasto... Miałam przepis udający włoską babkę. Udatnie nawet. Tylko na bakalie mnie nie stać. ale łudzę się, że to chwilowe.
Ja robię ciasto bez bakalii. Mniej w dupę idzie. Mam sprawdzony przepis na ciasto i na chleb z automatu, jak chcesz. Tylko mi z automatu wychodzi chleb na zakwasie i drożdżach. Sam zakwas nie wystarcza.
OdpowiedzUsuńChleb z drożdżami? O, to już by była rozrzutność.
UsuńCiasto? Dawaj! Sprzedam światu, niech się niesie dobra nowina, że można tanio i łatwo. I smacznie, tak?
Ciasto z tej strony:
OdpowiedzUsuńhttp://mojchleb.blogspot.com/
Przepis poniżej, tylko ja nie dodaje ani rodzynek ani innych suszonych owoców:
Składniki:
250 ml mleka
4 kubki (marki) mąki
3 jajka
2 łyżki masła
1,5 łyżeczki soli
1 łyżeczka suszonych drożdży
pół kubka rodzynek
pół kubka mieszanki owoców (takich jak do keksa)
50g cukru
Program jak do pieczenia normalnego chleba, stopień wypieczenia: jasna skórka.
A na chleb też podam, a co mi tam:
OdpowiedzUsuńW kolejności:
250-280 ml zakwasu (duża szklanka)
-340-350 ml wody (duża szklanka plus więcej niż pół dużej szklanki)
łyżeczka soli
łyżeczka cukru
4 duże szklanki mąki (jakiejkolwiek ale im bardziej razowa, tym chleb bardziej zbity, w tym przepisie lepiej nie dodawać więcej niż 50% razowej)
paczka suszonych drożdży
Najpierw nastawiamy program "ciasto rosnące". Jak się skończy, to program "tylko pieczenie" na 60 minut.
Piękne dzięki. Te przepisy pojawią się w wielkim stylu!
OdpowiedzUsuń(komu oprócz blogera chce się komenty czytać ;) )