poniedziałek, 17 lutego 2014

Poniedzielna modlitwa Niezaradnej

    Boże. Już wpół do czwartej, rozumiesz, że nie mogę długo?

    Przepraszam, że znów nawaliłam z mszą. Źle wyliczona godzina, a na wizycie niedzielnej u dziadków naprawdę opłaca się być. Sam wiesz przecież. Zatem sorry, że posiedziałam tylko chwilę w pustym kościele, ale wiesz, że coś Ci przecież starałam się powiedzieć, nie?

    Przepraszam, że dalej nie po bożemu niedzielę spędzając, napisałam w nocy jednego sążnistego maila do potencjalnej klientki. Ale przede wszystkim przepraszam za trzy kłamliwe teksty na strony dla rodziców z małymi dziećmi. Wiesz, takie zlecenie. Klient nasz pan, firma płaci. A każdy przecież wie, żeby nie wierzyć we wszystko, co piszą na netach, nie? Anonimowe artykuły o kolkach i innych takich też trzeba brać pod lupę. Przepraszam Cię za to, że niektórzy nie będą dość podejrzliwi i się nabiorą na tę moją robotę. I to jeszcze przy niedzieli wykonywaną. No ale teksty muszą być na rano, a weekend był pracowity w zagracaniu i odgracaniu. A klient zapłaci, a wiesz... przedszkole i rachunek za komórkę. I PZU. Za to muszę zapłacić.

     I chyba już będę kończyć. No dobra, przepraszam jeszcze, że mało dziękuję a ciągle tylko klepię z uczuciem o ten chleb powszedni. A ostatnio nawet to słabo klepię, bo już nie chce mi się wierzyć, że uwzględnisz. Taaa... grubsza sprawa, wiem. Zatem dziś już na ten temat nie pogadamy, ok?

     No dobra. Podziękuję Ci zatem za to, że nie jest AŻ TAK: 






   

2 komentarze:

  1. Niezaradna, w Niego nigdy nie wątp, bo On nigdy nie zawodzi. Sprawdzone! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To takie droczenie się i podpuszczanie Go, wiesz... Taa, wiem, że marna gierka.

    OdpowiedzUsuń