W obliczu tego, że cztery kolejne aukcje Niezaradnej dobiegły dziś końca ze sporym tłumkiem kibiców i zerowym udziałem kontrahentów, uzmysłowiło to Niezaradnej przykrą prawdę, że: chyba nie odnotuje żadnych przychodów w miesiącu lutym, za to sporo kosztować będzie ją opłata za promowanie trzech spośród tych aukcji...
W obliczu tego, że szefowa Niezaradnej w firmie zlecającej spamowanie i inne twórcze zajęcia, nie zauważyła prośby Niezaradnej i komu innemu dała zlecenie za całe 18 złotych...
W obliczu tego, że bombardujące nagłymi telefonami rekrutacyjnymi bufonowate wydawnictwo COMPU milczy...
... można uznać, że to był kurewsko wredny dzień. I się nie chce go referować o trzeciej nad ranem.
Ale.
Gdy Niezaradna wróciła do domu po chwilowej nieobecności, z kuchni dobiegało zawodzenie Romana Kostrzewskiego, którego to słuchał Jeszcze Mąż szykując Dwójce kolację.
W mieszkaniu pachniało jeszcze świeżym drewnem, którego zapach ciągle roztacza nowe wyrko Dwójki.
O trzeciej w nocy Niezaradna mogła utulić krzyczącą przez sen Gburkę, a o 3.05 Świrusa. Była przy nich i widziała, jak rozpogadzają się zapłakane buzie.
(Czemu synchronicznie śniło im się coś złego?)
I jeszcze oglądała z Jeszcze Mężem po raz kolejny "Usta usta"... Choć nie dokończyła zlecenia.
I to jest piękne.
Życie Niezaradnej ciągle lśni.
Nawet w kurewsko podłe dni.
Czytelniku, który z drżeniem myślisz o płaceniu rachunków, jak Niezaradna... Daj sobie czasem na luz. Jak Niezaradna. I policz aktywa.
Bo szczęście składa się z takich właśnie drobiazgów jak ulubiona muzyka czy uśmiech dziecka:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie :). Niby nic odkrywczego, ale ciężko to zauważyć na bieżąco. I myślimy sobie potem: to były takie szczęśliwe dni... TERAZ są szczęśliwe dni. Kasa? Jakoś się znaleźć musi.
UsuńDla jasności: Roman Kostrzewski to stanowczo nie moja muzyka. Dwójka łatwiej znosi to wycie niż ja ;).
Liczę, liczę :-)
OdpowiedzUsuńNiestety, do układanki brakuje, żeby niby - mąż nauczył się liczyć :-P
Nauczy się w razie potrzeby. Widocznie musi jeszcze ponarzekać, bo może sobie pozwolić.
UsuńTo ja w domu byłam z tych smęcących, a teraz uporczywie łowię diamenty, nawet w przedziale drugiej klasy PKP :). Tylko potem klnę na blogu.