Jutro pełnia. Kiedyś był hit, w którym zawodzono, że w tym dniu "każde życzenie się spełnia". No, może się spełnia.
Dziś był całkiem znośny dzień, choć bez pełni. Parę życzeń nie tylko się spełniło, ale wręcz przerosło wszelkie oczekiwania.
Nowa dentystka za włożenie w kanał zęba lekarstwa odkażającego, nie wzięła ani grosza. Poprzednia kasowała za taką usługę stówę. Tym sposobem Niezaradna szczyci się posiadaniem siódemki o wartości implanta. Chyba za długo nie zmieniała dentystki. Dobrze, że ma zaradną teściową, która znalazła jej nową dentystkę. Od teraz stałą dentystkę. Taaaak... chyba można to było zrobić wcześniej.
Po odprowadzeniu dwójki do przedszkola, Niezaradna zamiast siąść, by markować robotę, gruchnęła się z powrotem spać i spała dwie godziny. Rozkosz tej drzemki nie przełożyła się jednak na entuzjazm w przystąpieniu do pracy. Niezaradna ciągle nie może się zebrać po świętach. Minęło pół miesiąca. Mocne postanowienie poprawy: druga połowa miesiąca - uczciwa praca.
Niezaradna sama mało w to wierzy. Wyrzuty sumienia w związku z tym, że Jeszcze Mąż złapał fuchę i pisze właśnie do końca tygodnia czyiś projekt naukowy, codziennie od siódmej jest w robocie i dorabia na wioskowej uczelni przez trzy dni w tygodniu, to chyba ciągle za mało. Niezaradna popadła w odrętwienie. Na niewiele ją stać.
Dziś dostała propozycję kolejnej pracy. Jedynym, co przemknęło jej przez głowę, było: cholera, czemu znowu taka?
Dzisiejszemu dniowi patronował Utopiec. Nie pamiętacie Utopca?
Uważajcie. Jeżeli będzie się tu pojawiał częściej, Niezaradna zarazi Was swą degrengoladą i rozlaźniętym stanem umysłu. Lepiej wtedy uciekać.
Jutro pełnia. Będzie lepiej. A dziś... po prostu było słabe ciśnienie. Bleeee... gleee... fleeeeee...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz