sobota, 4 stycznia 2014

Nocne bolero...

   Niezaradna zakończyła jałowy wieczór, podczas którego miała ruszyć z zachwaszczoną podczas przerwy świątecznej robotą. Przerwę świąteczną Niezaradna wyznaczyła sobie sama i nie bez celu. Pilniejszą robotą było zlecenie ratowania życia małżeńskiego. Z punktu widzenia ekonomii będzie to bowiem bardziej opłacalne niż zarobienie freelancerką podczas tego okresu... stu złotych? Tak, przy dobrych wiatrach tyle zapewne dałoby się zarobić.

   Rzecz w tym, że ta inwestycja wiąże się jednak z kosztami eksploatacyjnymi. A w związku z powiększającym się zasobem akcesoriów sytuacja bywa nieraz dramatyczna i dlatego Niezaradna pracować musi. Jak się da. Zatem pracuje. Zwykle. Dziś tylko udawała, że pracuje i nie udało jej się to tego przekonać samej siebie.

  Jednocześnie nie przeżyła niczego przyjemnego tego wieczoru, zatem teraz nasłuchuje melancholijnego bolera nocnego, które wydobywają z siebie po kolei trzy nocne instrumenty. Pierwsze jest poświstywanie przez nos wiecznie zakatarzonej Gburki. Raz po raz dołącza się pokasływanie Świrusa. Niepostrzeżenie zaczyna poświstywać Jeszcze Mąż, zaraz jednak ten instrument wejdzie z mocniejszym akcentem i pokaże swą pełną moc, zagłuszając wszystkie pozostałe. Nie sprosta mu nawet czwarty członek orkiestry, zmywarka, która będzie dla całości tłem.

   Zmywarkę opłaca się mieć, Czytelnicy szukający tu porad.

   Niezaradna tę inwestycję Wam poleca. Zaoszczędzicie na wodzie i czasie. A czas to pieniądz, powie Wam to każdy, kto się dorabia. Niezaradna nie dorabia się, Niezaradna udaje, że zarabia. I jest mistrzynią w marnowaniu czasu, zatem ma świadomość, że dziś pewnie straciła jakieś tam pieniądze potencjalne.

   Ale bolera posłuchajcie sobie innego. Ten, kto je stworzył, nie marnował czasu. Cześć jego pamięci!


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz