niedziela, 26 stycznia 2014

Weekend i co?

      No w zasadzie to trudno orzec. Bo Niezaradna akurat się z Jeszcze Mężem spięła, co nieco wybiło ją z całego dotychczasowego weekendowego rytmu.

      A tak było konstruktywnie, optymistycznie i do przodu, na przekór przepowiedniom. Zamiast skupiać się na upadkach i stratach, Niezaradna postanowiła zadziałać po swojemu.

      Jak się nie zyskuje, to się robi tak, żeby i nie stracić. Jak się nie ma, to się myśli o tym, co jest.

      Niezaradna ryła w zapasach, segregowała, działała. Ile rzeczy jeszcze wykorzystać. Ile opchnąć, gdzie zaoszczędzić. To też jest metoda na głoda, Czytelnicy nieobecni.

       Jeszcze jeden portal, na którym można opchnąć rzeczy. Da się. Zadziała się.

       Wreszcie sukces! Po trzech próbach udał się chleb na zakwasie. Z maszyny. Koniec z wydatkami na mieszanki gotowce. Zakwas podkarmiany, nabuzowany, potem ciut żytniej, ciut pszennej, woda, sól - chleb pachnący, zdrowy, luksusowy i to wersja bez żadnych kompromisów. Jak będziecie dalej czytać, Niezaradna sprzeda Wam przepis na chleb na zakwasie w wersji dla ubogich i leniwych. Macie to jak w banku.

        Ale teraz Niezaradna pójdzie sobie. Może się dogada z Jeszcze Mężem. A może nie. Pewnie nie, bo się strasznie nafochował.

       Na kłopoty i deficyty - Anathema. Bez ustępstw, bez kompromisów. Pierwszorzędna, luksusowa... ach.



   
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz