Główna wada obiadu: nieekonomiczny i bez zastosowania w kolejne dni. Zaleta obiadu? Jeszcze Mąż, najbardziej atawistyczna odmiana samca, zawsze nabiera nastrojów ugodowych przy tym, co lubi najbardziej.
Ciąg dalszy eksploracji mienia - wnioski:
Po co bezrobotnej zwanej dumnie freelancerką żakiet Karla Lagerfelda? Można by długo, ale późno, zatem w skrócie: po chuj. Jak również wiele innych rzeczy wyszukanych, a nie wykorzystywanych. Skąd u bezrobotnej dzieła popapranych mężów kotek i innych dizajnerów? Tego się w skrócie nie da.
Sprzedać się za to da. I taki jest plan Niezaradnej na rozpoczynający się tydzień. Plus coś jeszcze.
Po co dzieciom biedoodpornym wyszukane zabawki w wysokich półek, jeżeli je olewają? W skrócie: po chuj. Zatem też pójdą pod młotek. Skąd u dzieci biedoodpornych wypasione zabawki? Tego w skrócie się nie da.
Dla zbulwersowanych wiadomością, że dzieci Niezaradnej zostaną pozbawione zabawek swych - obrazek poglądowy:
Miejsce akcji: salono-sypialnio-bawialnia.
Czas akcji: sobota, 25 stycznia 2014
Gburka: bluzka Cocodrillo z lumpeksu, sukienka po ciotce M. hand made, rajtuzy z Lidla, skarpeto-papucie z H&M
Świr: bluzka po kuzynie no-name, rajtuzy po siostrze z Lidla
Akcesoria: pled hand made by mama cioci D., koc - 2 sztuki no name, poduchy z kanapy narożnikowej IKEA, sztuki ubrań maści wszelkiej, pudełko po zabawkach, podkładka pod laptopa z empiku, poduszka mała z JYSK, lalka Jezusek firma no name, książeczki cholera wie jakie, papierki? chusteczki higieniczne? coś.
Jakość zabawy mierzona w stopniach "mamo, ić stąd!": 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz