niedziela, 9 marca 2014

Manifest Niezaradnej dla kobiet w potrzebie. I facetów być może też.

    Przyjmijmy, że to tylko zbieg okoliczności, że dziś 8 marca. W sumie wpis pewnie ukaże się i tak po północy, jak to zwykle u Niezaradnej. Z tym wpisem Niezaradna nosiła się już od dawna, dawna, dawna. Okazja ją tylko troszkę mobilizuje, powiedzmy.

    Kobiety gołodupne. I faceci, którzy dbają o cerę. Czy to, że macie problemy z kasą ma oznaczać, że musicie straszyć zaniedbaną gębą? Bo może macie problemy z kasą takie jak Niezaradna (której to Jeszcze Mąż kupił dziś antyperspirant, bo miał dość znikania w podejrzanie szybkim tempie tempie swego własnego).

    Dziś słoneczny dzień był, żar się z nieba lał. W Dziurze przynajmniej. Zatem nie odstawajmy od charakteru dnia. Wpis optymistyczny dziś będzie.

    Ubóstwo nie oznacza, że trzeba spuścić z tonu w kwestii dbałości o cerę!

    Mało tego, można ją pielęgnować w pierwszorzędnej jakości. Bez kompromisów.  Zdrowo. Pierwszorzędnie. Bez chemii i świństw.

    Czyli znów ekologicznie będzie.

    Niezaradna już pisała o tym, że kobieta gołodupna nie wydaje kasy na waciki. No i na mleczka do demakijażu też nie. To znaczy wydaje raz. Ale potem już nie. I to jest wielka oszczędność.

    Ile osób na sali myje twarz ordynarnym mydłem? A ile kupuje specyfiki specjalne do mycia twarzy? Oczywiście rozrzutność na specyfiki jest usprawiedliwiona. Mydło wysusza. Każda zdrowo myśląca osoba nie będzie wysuszać sobie cery. Niezaradna, która ma ogólnie suchą, też nie. Ale skoro w porywach nie stać jej na dezodorant, to tym bardziej na specyfiki do mycia twarzy.

    Niezaradna nie traktuje twarzy zatem byle czym. Ona traktuje ją olejkiem do mycia twarzy.

    Jeżeli dla kogoś mycie twarzy olejkiem brzmi dziwnie (dla Niezaradnej brzmiało) - niech przeczyta to. Albo to. Albo to jeszcze. Można by sporo totować jeszcze, ale po co Was przerażać, Gołodupne (i Gołodupni)? Zalinkowane olejki do mycia twarzy są cholernie skomplikowane i wyszukane. Już na pierwszy rzut oka trącą jakąś wiedzą tajemną i odstręczającą. A tu chodzi tylko o to, że olejkiem gębę myć jest nie tylko dobrze. Jest najlepiej.

   Olejek Niezaradnej robi się tak.

   Składniki są trzy.

   Olej. Klasyczny, prosto z kuchni - rzepakowy.

   Może być słonecznikowy. Tak głosił przepis oryginalny. Niezaradna jednak, jak na klasyczną chujową panią domu przystało, za słonecznikowy uznała Kujawski, który jakimś cudem walał się w domu (pewnie barter od teściów). I jej pierwszy olejek gębowy został zrobiony z rzepakowego. I tak już zostało. Okazało się bowiem, że gdy użyła prawdziwego słonecznikowego, jakoś jej dziwnie nie pasował zapach. A jak raz użyła oliwki z oliwek to już w ogóle masakra. Nie nadaje się. (Oliwka z oliwek prosto z Italii - dar od jednej kuzynki, której postać wróci tu jeszcze w wielkim stylu.)

   Składnik drugi brzmi magicznie - emulgator SLP.

   Co to jest emulgator Niezaradna nie podejmuje się tłumaczyć, ale może opisać, że to jest takie żelowate coś, co Niezaradna kupuje tu. Jak klikniecie sobie w link, to i wytłumaczenie co to emulgator znajdziecie. Bez niego nie da się zrobić olejku gębowego by Niezaradna.

   Składnik trzeci - olejek eteryczny dla zapachu. Od wyboru do koloru! Pełna swoboda wyboru. Niezaradna daje herbaciany, bo i tak go kupuje z różnych powodów. Kiedyś je wszystkie poznacie.


   Sposób wykonania: do buteleczki wlewacie 100 ml oleju (wcześniej ją sobie uszykujcie, jakąś taką poręczną, żeby miała zamknięcie nie utrudniające aplikacji na gębę). Dodajecie do oleju 2 łyżeczki emulgatora. I parę kropli olejku eterycznego (5?-10?-15? - jak chcecie). Wtrząchacie lub mieszacie - to nie James Bond, obostrzeń brak.

   Voila! Wasz olejek do mycia gęby gotowy. Jakość rewelacja, sposób przygotowania banalnie prosty, koszty - śmieszne. Myje jak złoto.

   Kobieto gołodupna - jesteś tego warta. Facecie też, facecie też. Żeby nie było, że facet musi gębę mydłem myć.

   Przy kolejnej okazji Niezaradna opowie jeszcze o toniku za bezcen. Teraz idzie teksty za 3,25 pisać. A gówno tam. Nie napisze. Zasypia znów nad kompem.

   Kurwa mać.

   Ty zaś, droga Czytelniczko/Czytelniku przyjrzyj się uważnie swemu olejowi kuchennemu. Kto wie, czym jeszcze Cię może zaskoczyć... Taki niby oczywisty.

 

 
 


4 komentarze:

  1. A ta ściereczka to jakaś specjalna?

    OdpowiedzUsuń
  2. No. Mikrofibra do gęby. Ja w tchibo kupiłam. Za dobrych czasów ;). Ale są inne jeszcze - bambusowe wiem, że są.

    Woda, ścierka - i finał :). A potem to już olejek.

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest takie coś? przeznaczona specjalnie do twarzy?

    OdpowiedzUsuń
  4. No. Na tchibo możesz kupić czasem. Ja tam kupiłam, od razu dwa komplety, bo nie zawsze są :).

    OdpowiedzUsuń