środa, 26 marca 2014

Zabawki konieczne i zabawki niekonieczne

      No i wychodzi na to, że Niezaradna non stop tylko na necie siedzi. No ale niby gdzie ma z dorosłymi oprócz Jeszcze Męża pogadać? Jak na moment wczoraj zgasł prąd, to zamarła, bo laptop ma od wieków zepsutą baterię, a na nową kasy nie ma. Zgroza.

     No a wczoraj zobaczyła coś takiego:





     I jeszcze wcześniej przeczytała coś takiego. A wszystko to wiąże się pięknie a tym, że Niezaradna wczoraj sprzątała pokój Dwójki. Bo już od dawna się odgrażała, że będzie i jeszcze, że Dwójce zabawki przetrzebi. I w tym miejscu Niezaradna stwierdza, że tagi to ma do dupy (o, sorry - tu to się etykiety nazywa). Bo za cholerę przez godzinę nie mogła znaleźć tego wpisu, gdzie się odgrażała. A jak już po godzinie znalazła, to stwierdziła, że nie będzie linkować, bo jest tam jedyna fotka, gdzie można dojrzeć twarze Dwójki. Przy okazji znalazła fyfanaście wpisów, w których klarowała, żeby czas oszczędzać. Nie będzie ich linkować, bo chyba już dobitnie udowodniła, czemu zwie się Niezaradna.

     No to idźmy już w te zabawki i pokój Dwójki.

     Cel Niezaradnej: oczyścić dom, oczyścić dom z śmieci, jak mówił niejasno ksiądz Robak, co spowodowało wielki bajzel. Niezaradna za to miała plan jasny: oczyścić dom z plastiku.

     Szlachetny minimalizm, odzyskanie powierzchni, no i kasa za to, co się da wystawić.

     Cel został osiągnięty połowicznie. Niezaradna cisnęła w śmieci mniej niż oczekiwała. Jedynie zawartość cudownej szkatułki, która była hojnie wypchana skarbami dla Gburki. Śmieci te przyniósł raz hurtowo Jeszcze Mąż, któremu cwana koleżanka z pracy nie musiała ich zbyt nachalnie wpychać. Masę substancjami toksycznymi promieniującą już na odległość, Jeszcze Mąż przyjął z entuzjazmem, na myśl o tym, jak uszczęśliwi Gburkę. To, jak rozwściecza przy okazji Niezaradną, to dla niego dodatkowy bonus w postaci ubawu własnego.

    Wojna podjazdowa o toksyczne wyroby rodem z ChRL toczy się, odkąd Jeszcze Mąż zaczął odwiedzać sklepy z chińszczyzną. W Dziurze jest ich równie obficie jak psich gówien. Jeszcze Mąż odkrył, że można w nich dostać płyty DVD za 3 złote. Absolutnie oryginalne, wypasione i piękne. I te płyty DVD wędrują potem jako prezenty do tych, którzy na sugestie Niezaradnej i Jeszcze Męża w kwestiach prezentowych są oporni.

    Niestety, z płytami Jeszcze Mąż lubi nabyć zawsze coś toksycznego. Nie, nie chce się pozbyć problemów ekonomicznych wraz z Dwójką. On raczej chce Dwójkę uszczęśliwić, naprawdę. Ludzie błądzą, nawet ci najlepsi. Jeszcze Mąż nie wierzy ani w Boga, ani w toksyczność chińskich wyrobów dla dzieci.

    Niezaradna znosi to. I działa. Dyskretnie, z kunsztem alkoholika maskującego puste szkło, ona maskuje substancje toksyczne w postaci zabawek. I Jeszcze Mąż, nieświadom podstępu. często wyrzuca radioaktywne gówno. Do odpowiedniego kosza, jasna sprawa.

    Jeszcze Mąż nabywa nie tylko toksyczny plastik. Nabywa też plastik wysokiej jakości wypatrując niesamowitych okazji na allegro. A że to plastik w kształcie duplo, Niezaradna wścieka się ciut mniej. Ciut, bo
naprawdę
nie trzeba
tak wielu
ZABAWEK!!!

    I tej obfitości klocków biedoodporna Dwójka też nie jest w stanie wykorzystać. Niezaradna już kilka razy poruszała kwestię tematu. Więc nie będzie się powtarzać.

    Kwestia, czy Niezaradna jest fanatyczką, czy tylko frajerką, co w cuda wierzy.

    Niezaradna naprawdę ufa, że ani jednym, ani drugim. Dlatego cel założony na wstępie trzebienia pokoju Dwójki zrealizowała połowicznie. Bo pogodziła się z faktem, że niewiele wyrzuci i niewiele wypchnie jako zabawki dla dzidziusiów. Bo nie ma tak biedoodpornych dzieci, by nie miały swych zdrowych potrzeb. Rzecz w tym, by nie mnożyć już więcej.

    Niezaradna zrobiła Jeszcze Mężowi pranie mózgu i chyba wbiła, że ma skupić się na książeczkach. Bo tych jest też obfitość, ale z niedoborem wartościowych.

    A sprzątanie obfitowało w wiele przygód i odkryć. Odkryto zabawki tak przysypane toną badziewia, że zapomniane i pewną sentymentalną pamiątkę.

    Kiedyś Niezaradna i Jeszcze Mąż byli... on młody i piękny, ona tylko piękna. I nie mieli jeszcze Dwójki. I pojechali do cudnego miasta, gdzie zawsze jest fajnie. I nabyli sporą ilość miejscowych przysmaków, bo jeszcze ich było na sporą ilość stać. I dostali bonus. Kiedyś mieli go wykorzystać. I bonus leżał, i leżał i leżał. Lat osiem? Dziewięć? Dziesięć może? Cholera go wie.

    Bonus odkryty podczas sprzątania pokoju Dwójki wczoraj, uczynił jednego młodego człowieka największym szczęściarzem na  świecie. Bo okazał się być użytecznym i do złudzenia przypominającym coś, co posiada idol Świrusa - pan w kuli:



 

 



    Szlachetna firmo Kopernik S.A. Nie tylko Wasze wyroby są świetne. Bonusy też!

    A zabawki? Tak, też się przydają. Nawet jak korzysta z nich inna osoba niż ta, do której je adresowano. W końcu po coś zrobiono hecę z tym gender i to faceci są najlepiej opłacanymi kucharzami. 



   Gburka będzie architektem, na to wskazuje wynik badań duplo. 

   I starczy im na dom opieki dla Niezaradnej. Jeszcze Mąż na pewno z nią do starości nie wytrzyma. 

   Zatem zabawkom Niezaradna mówi: tak!

   Ale:
  • z umiarem!
  • rozsądnie inwestujcie!
  • i nie kupujcie toksycznych, na Boga! *
 

.........................................................................................................................................................

* jak w kwestii Boga jesteście zdania Jeszcze Męża - ok. Ale wiara, że to nietoksyczne... czyście na łby poupadali?! Bo Jeszcze Mąż tak - wiele razy. W dzieciństwie. 


   

1 komentarz:

  1. aleśmy się zgrały z tym sprzątaniem :) ja, jako żywo, też odgruzowuję (co mnie osłabiło w przedbiegach). i 3xTAK! też wyrzucam, przetrzebiam i liczę na to, że nikt

    OdpowiedzUsuń